1.jpg1z.jpg2.jpg2z.jpg3.jpg3z.jpg4.jpg4z.jpg5.jpg5z.jpg6.jpg6z.jpg7.jpg7z.jpgvalley1.jpg

Aktualności

Dzień Patrona

Drodzy Uczniowie

       Ze względu na niecodzienną sytuację, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy, Dzień Patrona naszej szkoły będzie w tym roku szkolnym obchodzony w innej formie.

       Zapraszamy Was do zapoznania się z biografią gen. F. Kleeberga, którą znajdziecie poniżej.

       Uczniów klas IV - VIII zapraszamy do udziału w konkursie wiedzy o gen. F. Kleebergu. 8 marca na naszej stronie opublikowany został zestaw pytań konkursowych ,,Bijemy rekord wiedzy o patronie –     gen. F . Kleebergu”. Poszukajcie odpowiedzi na te pytania i  prześlijcie je do pani Agnieszki Wójtowicz na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. z dopiskiem w temacie: imię i nazwisko, klasa, konkurs do dnia 24.04.2020 r. Dla zwycięzców czeka nagroda.

Lista pytań: kliknij tutaj.

      Uczniów klas I- III zapraszamy do udziału w konkursie  plastycznym ,,Patron naszej szkoły Gen. Franciszek Kleeberg".Wykonajcie pracę plastyczną ukazującą gen. F. Kleeberga, następnie z pomocą rodziców zróbcie zdjęcie i prześlij na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. z dopiskiem w temacie: imię i nazwisko, klasa, konkurs do 24 kwietnia 2020 r. Prace będą umieszczone na stronie naszej szkoły.

        Zachęcamy gorąco do udziału w konkursach i życzymy powodzenia.

 

PATRON NASZEJ SZKOŁY

Gen. Franciszek Kleeberg

1 luty 1888 – 5 kwiecień 1941


        Pamięć o naszym patronie jest wciąż żywa. Wplata się w historię naszej miejscowości cieniami poległych, wyrasta z jeszcze żyjących uczestników walki. Jesteśmy dumni, że nasza szkoła nosi imię generała Franciszka Kleeberga. Każdego roku Dzień Patrona jest dla nas świętem. I świętem pozostanie.

     Franciszek Kleeberg przyszedł na świat w 1888 r. w Tarnopolu. Pochodził z rodziny o silnych tradycjach wojskowych i patriotycznych. Od dziecka chciał iść w ślady ojca - rotmistrza dragonów c.k. armii. Już od 10. roku życia uczęszczał do kolejnych szkół wojskowych monarchii austro -węgierskiej. Miał świetne wyniki w nauce. Cieszył się też opinią wybitnego artylerzysty. W 1914 r. przeszedł swój chrzest bojowy. Brał udział w dwóch niezbyt udanych i krwawych ofensywach Austro -Węgier na Serbię. Rok później przeniósł się na ziemię ojców. Służył najpierw w Legionach Polskich, potem w tzw. Polonische Wehrmacht i wreszcie w armii odrodzonej Rzeczypospolitej. W 1918 r. brał udział w obronie Lwowa. Za zasługi i bohaterstwo podczas walk otrzymał order Virtuti Militari. Wojnę polsko-bolszewicką zakończył w stopniu pułkownika. Potem nadal edukował się w kraju i za granicą. W 1925 r. ukończył Wyższą Szkołę Wojenną w Paryżu, której dyplom otwierał mu drogę do generalskich szlifów.

 

Ostatnia bitwa 1939r.

     Na początku kampanii wrześniowej jego jednostki nie zostały mocno zaangażowane w walkę. Dopiero 9 września powierzono mu dowodzenie Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie”. Wraz ze swoją jednostką stoczył ostatni bój Wojny Obronnej 1939 roku pod Kockiem.Na początku października rozpoznanie SGO „Polesie” natknęło się w okolicach Kocka na awangardę 13. Dywizji Zmotoryzowanej Wehrmachtu. Gen. Kleeberg musiał podjąć bitwę – wróg zagradzał mu drogę do dęblińskiej składnicy uzbrojenia, a jego zapasy amunicji były na wyczerpaniu.4 października oddziały gen. Kleeberga zaczęły się przegrupowywać i przeszły do obrony zdobytych pozycji. Polacy nie ustąpili pod silnym ogniem artyleryjskim Wehrmachtu.

     Tymczasem do sztabu SGO „Polesie” nadszedł meldunek, że od północy zbliża się kolejna niemiecka dywizja zmotoryzowana. By uniknąć walki na dwa fronty, zdecydowano się przeprowadzić zmasowane natarcie na osłabioną 13. Dywizję. Najcięższe walki 5 października rozegrały się w Woli Gułowskiej i jej okolicach.   Uczestniczył w nich Marian Brandys, znany pisarz i reportażysta. Oto jego relacja:

Poczęliśmy biec szeroką tyralierą oficerską – jak naganiacze w myśliwskiej nagonce – potrząsając pistoletami i obłędnie wrzeszcząc. Przestaliśmy się kryć przed kulami. Przestaliśmy w ogóle myśleć. Ogarnięci smokiem bitwy, ogłuszeni hukiem wystrzałów i własnym wrzaskiem – przez pot zalewający oczy widzieliśmy już tylko biały kościół, który mieliśmy zdobyć.

     Jak później pisał, ich atak powiódł się. W obawie przed starciem na bagnety Niemcy przenieśli stanowiska swych karabinów maszynowych. Jednak nie dane było kleeberczykom długo cieszyć się sukcesem. Znów oddajmy narrację Brandysowi:

Pierwsza salwa artyleryjska wyzwoliła całą utajoną orkiestrę. Rozryczały się działa, rozterkotały karabiny maszynowe, zaniosły się jazgotem miotacze min. Niebo nad nami pękało. Walił się świat. Biegliśmy i padaliśmy. Mózgi nasze przeniosły się do nóg. Kolana same zginały się, prostowały. Biegliśmy i potykaliśmy się o trupy. Strzelano do nas z trzech stron – z niemieckiej i z dwóch skrzydeł polskich. Ryliśmy palcami ziemię, wcieraliśmy się w nią brzuchami, żeby nie było nas widać.

     Decydującym momentem walk o wieś był szturm polskiej piechoty, która zaszła Niemców z flanki, od strony lasu. Oto jak relacjonował to starszy ułan Marian Dominiak:

Widzę ich tak, jakby to było wczoraj, jak wyskoczyli z lasu, długo biegnąc i krzycząc: hura! hura! Ginęli jak muchy w nawale ognia moździerzy i karabinów maszynowych, parli jednak do przodu obok ułanów, aż do zwycięstwa. Niemcy w popłochu wycofali się daleko za klasztor, pozostawiając wielu zabitych i rannych.

     Żołnierze Kleeberga triumfowali. Sprzętową przewagę Niemców niwelowali przemyślaną taktyką i bojowym duchem. Tego dnia wypchnęli 13. Dywizję z Charlejowa, Adamowa, Helenowa i Czarnej. Dowódca SGO „Polesie” wiedział, że ma Niemców na widelcu i może rozbić ich w puch. Niestety właśnie wtedy otrzymał meldunek o zupełnym wyczerpaniu się zapasów amunicji…

 

„By nie przelewać krwi...”

      6 października 1939 r. dowódca SGO „Polesie”, po długich wahaniach, zdecydował się skapitulować.

Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie – napisał w pożegnalnym rozkazie - Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność – wiem, że staniecie, gdy będzie trzeba. Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie!

      Niemal 17 tys. ostatnich polskich żołnierzy kampanii wrześniowej poddało się na warunkach honorowych. Wszystkim oficerom pozwolono zachować kabury z pistoletami. Dowódcy Wehrmachtu chwalili gen. Kleeberga mówiąc, że „jego żołnierze walczyli jak Niemcy”.

      Tak zakończyła się epopeja jednej z nielicznych jednostek armii polskiej, która w 1939 r. skutecznie stawiała czoło niemieckiej machnie wojennej. Sukcesy te budzą tym większy respekt, że dokonała ich armia stworzona naprędce w chaosie wyraźnie przegrywanej kampanii, w dodatku bez czołgów, bez lotnictwa i z nieliczną artylerią. Możemy sobie teraz tylko zadawać pytania, co by było gdyby przełożeni wysłuchali przed wojną gen. Kleeberga i przygotowali Polesie na inwazję z zachodu? Co by było, gdyby jego grupa operacyjna dysponowała większymi rezerwami nabojów i amunicji artyleryjskiej? Czy osiągnęłaby wyznaczone cele? Dziś pozostaje nam tylko już tylko historyczne gdybanie.

      Zmarł 5 kwietnia 1941 roku w niemieckim szpitalu wojskowym. Pochowano go na cmentarzu w Neustadt, lecz w 1969 roku, w rocznicę bitwy pod Kockiem, jego prochy przeniesiono na cmentarz wojskowy w Kocku. Pośmiertnie został mianowany generałem dywizji z dniem 1 stycznia 1943 roku.

 

Ostanie zdjęcie generała zrobione w niewoli

       

     W lipcu 1959 przystąpiono do budowy fundamentów szkoły w Woli Gułowskiej. W styczniu 1960 roku przystąpiono do robót murarskich, a 2 października 1960 roku została oddana szkoła do użytku.

      Dzień 5 października 2002 rok jest dniem szczególnym w historii naszej szkoły. Jest to dzień nadania naszej szkole sztandaru.

      Dzisiaj w Woli Gułowskiej o tamtych chwilach przypomina  również Muzeum Czynu Bojowego Kleeberczyków, mieszczące się w miejscowym domu kultury.

      W 2007 r. nakręcono film dokumentalny o walkach gen. Kleeberga i Samodzielnej Grupy Operacyjnej Polesie w kampanii wrześniowej pt.: ,,Kleeberg odszedł kleeberczycy zostali”. Na jego cześć wzniesiono wiele pomników, a jego nazwiskiem nazwano ulice, szkoły.

 

Źródła:  https://naszahistoria.pl/general-franciszek-kleeberg-prymus-na-bocznym-torze/ar/c15-6517890

 

 


Joomla templates by a4joomla